~Vrou Verander
:~:
Bez tytułu /No title
Tak silny, wytrwały niczym dąb
lecz przez lata spalany
Odejdzie w ziemi głąb
jak domek z kart rozwiany
Wypalone do cna jego życiodajne plony
nie utrzymają już pokoleń
Rozpadną się wszystek świata zbiory
i zniknie z oczu cudowny ogień
So strong, tenacious like an oak
though through years incinerated
Will leave into earth's depth
as dispelled house of cards
Burnt entirely its life-giving crops
won't support generations anymore
Every worlds harvest will fall apart
and the wondrous fire will disappear
:~:
Burza
Ból doświadczeń potrzebny do rozwoju,
acz po cóż gnać do szaleństwa boju.
Płaszczyć, spać i babrać się w tym gnoju,
jedynie by pozornie trwać w pokoju.
Niejeden z nas błądzi diagonalnie,
włócząc się po ulicach bezbarwnie.
Ryzykując, prosząc, poszukując iluzyjnie owalnie,
gdy dochodzi do tak wielu nieszczęść bezkarnie.
Poddając się w końcu błagalnie,
by żyć na tej Ziemi bezprawnie.
Oszukując wszystkich dokoła,
nieufnie stwierdzając, iż taka rządzących nami wola.
Lecz gdyby spytać o rolę naszą,
nieprawdą odpowiadamy, że nas straszą.
I tu, gdzie właśnie zaczyna się samowola,
nie kontroli, nie przymusu szuka dola.
Choćby karmili nas świńską paszą,
zdania swego nie zmienicie, a i tak w zarodku rewolucje waszą zgaszą.
Słowa starannie na codzień warzą,
lecz nigdy nie staną się dla nas strażą.
I nawet jeśli pradzieje odmienić,
zawsze znajdą się jednostki, które brylantami zła będą się mienić.
:~:
Uwierz w miłość
Choć zima przykryła bielą cały świat,
życie trwa i rozkwita każdego dnia.
Mimo, że woda pokryta lodem,
głębina pełna istnienia i ciepła.
Stworzenia mnożą się i odradzają nowe.
Wspólnie ruszają w nowy świat.
Lecą ku przestworzom nagiej równiny,
znajdując gałązkę oliwną, gdzie byt nie ginie i pięknie miejsca cieśniny.
Stadem trzymają się nierozerwalnie,
a społeczeństwo krąży i gubi się marnie.
Wiatr faluje taflę
i trzciny lekko ugina w ich tłumie.
Nie umarł jeszcze ten czas doskonały.
Jakkolwiek co dzień niszczeje, i tak wraca do poprawy.
Lodowcem, chłodem, głazem nasze serca,
a wciąż potrafią czasem zaiskrzyć wulkanem,
piękną miłością ogrzać niejednego mędrca,
a zarazem czyny nasze to morderca.
:~:
Kobieta
Żegnaj Warszawo tak urokliwa w swej głębi.
Żegnajcie sroki, co z karmnika wyjadałyście resztki.
Żegnaj lądzie tak stabilny i trwały.
Pożegnania nadszedł czas.
Na dobre odchodzę i nie będzie już nigdy więcej nas.
Łzę za łzą ronię i ukrywam tęsknotę po Tobie.
Nawet niebo piękniejsze nad Twymi krągłościami.
Na zawsze pozostaniesz w miłości mego serca.
Nie wyprę z pamięci cudownych chwil.
Wzbijam się w morze Twych chmur.
To już,
tak.
Teraz.
Odlatuję w pogoni świata.
Myślą namiętną i uczuciem głębokim wyryłaś mą duszę.
Choćbym pragnął zapomnieć o Tobie,
Twe dłuto ostre i ciepłe odznaczyło bliznami naszą miłość.
Wspomnij mnie, gdy melancholii poczujesz kłucie.
Odwzajemnię za każdym razem Twe uczucie.
Żegnaj zielono kroplo natury.
Żegnajcie lasy, pola i nawet te gęste kłęby.
Żegnaj Warszawo ukochana.
Słońcem dokładnie oblana
Błękitem obleczona
Usłana puszystą bielą
Tak delikatna i zwiewna
Choć murami zastawiona
Znam Twe sumienie
i wiem, że nieprędko tak pokochasz
Tak miękka niczym gąbka
Chłoniesz co noc losy swych mieszkańców
Nie słyszą jednak oni Twego wołania
Z przykrością patrzysz na tych zagubionych
Z miłością prowadzisz szeroko patrzących
I choć nie ma mnie dopiero jeden uśmiech Twój
Myślę o Tobie, jak o kochance
Zostałaś już jeno wspomnieniem w mej głowie
Lecz serce zabrałaś na zawsze
:~:
Wyobrażenie
Miasto ze zdjęcia.
Całe z kamienia.
Budynki i ulice to zabytki.
Czas zatrzymał się tu na dekady.
Ludzie rozmaici.
Żyją w tym utkanym skalnym kwiecie.
A piękny to kwiat.
Przystanków obiadowych tu bez liku.
Za każdym krokiem wyłania się coraz to nowe miejsce.
Pomysłów posiłkowych nie mają dość,
zatem powstają wciąż świeże.
Znajdziesz zapewne niejeden neologizm żywieniowy.
'Frytkebab' to tylko początek tej przygody.
Zabawni ludzie kreują tę głębię.
Zwierzęta nie mniej odmienne.
Leżą nawet na futrynie okna wyciągłszy łapy ku światu, obserwując namiętnie.
Ulice tematycznie komponują swój udział w tym przedwojennym obrazie.
Choć nowoczesność wdarła swe nasienie
nie gryzie się z przeszłością w tej oazie.
Jak gdyby nieustannie iść po okręgu starego miasta.
Dążąc bez kierunku zamierzonego natkniesz się, jeśli ślepcem cię nie zwą,
na nieoczywiste miejsca spotkań trunkowych.
Co krok dają znać o sobie fascynujące....Och, basta!
O ile życie twe niemorowe.
Rzeźbić cię będzie ta całość
niczym kobiecą z wiekiem krągłość.
Czekam na Wasze komentarze :) Zdjęcia robione telefonem komórkowym, więc jakość nie jest idealna. Mam nadzieję, że podobają się Wam wiersze i zdjęcia :) Dawajcie znać!! :D Nie mogę się doczekać!
I'm waiting for your comments :) Photos taken with cell phone so the quality isn't perfect. I hope you like the poems and photos :) Let me know!! :D I can't wait!
Niniejsze dzieło podlega ochronie prawnej na mocy ustawy o prawie autorskim.Ochrona prawa autorskiego jest chroniona z mocy prawa.
Niniejsze dzieło podlega ochronie prawnej na mocy ustawy o prawie autorskim.Ochrona prawa autorskiego jest chroniona z mocy prawa.